Nie wiem jak to ubrać w
słowa, dlatego się zacinam. Nie wiem jak ją przeprosić w końcu ten wybuch
mojej złości nie da się zapomnieć dzięki zwykłemu przepraszam.Obserwuje jak
zaciska mocno wargi unikając mojego wzroku. Nie wiedziałem, że to będzie takie
trudne.
Musze to załatwić teraz.
Nie ma wyjścia.
Podnoszę się z miejsca
dość niepewnie ale nie chce dać tego po sobie poznać. Kiedy siadam obok niej
gwałtownie się odsuwa.
-Dan proszę..-ignoruje
kiedy wstaje i się oddala-Chciałbym prze..-nie pozwala mi dokończyć kiedy
pogłaśnia muzykę chyba na fulla aby tylko mnie zagłuszyć-Serio?-pytam cicho bo i
tak nie dam rady tego przekrzyczeć kiedy kieruje się w stronę tarasu i wychodzi
z pokoju
-Impreza bez nas?-krzyczy
Niall zaraz po tym jak Luke ścisza muzykę
Siedzę bezmyślnie patrząc
przez okno na Dan stojącą obok barierek patrząc przed siebie.
-Stary co jest?-moją
odpowiednia jest gwałtowne wstanie
Mam ważniejsze sprawy niż
tłumaczenie im teraz tego wszystkiego.Chce normalnie pogadać.
*
Oddycham głęboko chcąc aby
to pomogło wrócić mi do mojego postanowienia.
Odpuszczam..postanowione!
Wzdrygam się słysząc
czyjeś kroki. Wiem, że to on..nie wiem czemu ale jestem pewna, że to Harry. I
mimowolnie serce zaczyna mi szybciej bić.Tak bardzo chciałabym ominąć całą tą sytuacje, czy o tak wiele proszę?
Tato..pomóż mi!
Staje obok mnie ale nawet
się nie odzywa. To trochę przerażające, ze jesteśmy trochę do siebie podobni.
Nie wiemy jak zaczać i chyba oboje chcemy to zakończyć w sposób cichy. Gdyby to
było takie proste.
-Przepraszam..-zaciskam
mocniej dłonie na barierce, cholera-Nie wiem co we mnie wstąpiło-zamykam oczy
mając nadzieje, że nie będzie to wtedy takie trudne-Naprawdę nie chciałem.
-Rozumiem-mówię szybko
zaciskając usta
-Ale..nie jesteś zła?-nie
umie, a może nawet nie chce ukryć zdziwienia
-Nie-niech to się już
skończy
Tak bardzo chce żeby
cierpiał.Odpuszczam..odpuszczam.
-To się nigdy nie
powtórzy-zapewnia mnie a ja nie chce tego komentować
Stoję nadal bez ruchu a
złość porusza każda możliwą część ciała. Zbieram ja w dłonie mszcząc się na
Bogu winnej barierce.Kurwa..co się ze mną dzieje. Otwieram oczy i widzę jak się
we mnie wpatruje. Nie jest pewny, moje zachowanie go nie przekonało.
-Jedno pytanie-intryguje
go tym-Dlaczego, dlaczego tak się zachowałeś?-zbieram siły i w końcu mierze się
z jego wzorkiem
Prycha rozbawiony a ja
czuje się zmieszana.
-Nieważne-dodaje po
chwili-Wróć zaraz do nas- otwiera swoje ramiona a ja jakby ktoś ukuł mnie igła odwracam wzrok, zraniony odchodzi
Nie chce jego bliskości.
Nie mogę się złamać.Odpuściłam i teraz jestem o krok dalej. Jest tylko kolegą,
nikim więcej. Przyjechałam tutaj aby skupić się na wyścigach, a nie na jakimś
dupku który popełnił błąd w przeszłości. Muszę skupić się na sobie i na swoim
celu. Nie będę odgrywać się na innych. Wyścigi, wyścigi. To jest
najważniejsze.
Odpuszczam…
Wyjmuje telefon z kieszeni
wykręcając numer brata.
-Powiedz mi jak to jest z
wami facetami. Co trzeba zrobić aby facet cie pragną?
Kurwa.
*
Przegrałam sama z sobą.
Dostępna ale razem niedostępna słowa Dylan’a odbijają się w mojej głowie i przeklinam
go tak bardzo.Liczyłam na szczegóły. Na jasno postawiona sprawę. Czy iść z nim
na randkę czy nie.
Wracam do chłopaków i
oczywiście nie obeszło się od marudzenia dlaczego tak długo mnie nie było. Uśmiecham
się do Harry'ego który od razu odwzajemnia mój ruch.
W co ja się wplątałam..
-Co oglądamy?-rzucam się
na kanapę obok Michael’a na poprzednie miejsce
-Więc mamy do wyboru mecz
albo mecz, co wybierasz?-odzywa się Niall i nie mogę nie przyznać, że go polubiłam
Poczucie humoru chyba
nigdy go nie opuszcza. Lubie te jego czasami chamskie docinki.
-Kto gra?-pytam udając
znudzoną, w sumie to nawet nie udając
-Derby i Chelsea-informuje
mnie Styles na co posyłam mu uśmiech, dobra za dużo tych czułości
-Derby!-krzyczę podnosząc
rękę na znak kibicowania właśnie tej drużynie
-Ta..-beszta mnie Niall
prychając na moja osobę
-Co?-obracam wzrok
-Kto jest twoim ulubionym
piłkarzem tej drużyny?-Niall poprawia się do pozycji siedzącej gotowy aby
wyśmiać moja porażkę
O kochany..faceci.
-Ogólnie Russel, ale , że
Martin w tym roku zdobył aż 16 bramek to on teraz zyskał to miano-wyjaśniam
obserwując jak oczy Irlandczyka się poszerzają
-Kurwa-szepta, a Harry
zaczyna się śmiąc wniebogłosy-Gdzie ty byłaś całe moje życie?!-krzyczy chłopak
rzucając mi się na szyję
-Prawodopodonie na meczach kiedy ty siedziałeś w domu-odszczekupuję się a ten wystawia mi język
-Nieźle-słyszę Harry’ego
intensywnie mi się przyglądającego
-Dzięki-odpowiadam z dumą i zaczynam się śmiać
Wracamy do meczu i żwawo
kibicujemy. Mam tyle zabawy, że zapominam o cały świecie.Kiedy sędzia ogłasza
przerwę ja kieruje się do kuchni przygotować trochę kanapek. Głośne rozmowy na
temat błędów piłkarzy niosą się aż tutaj i nic nie mogę poradzić, że śmieje się
z nich wyobrażając sobie jak bardzo teraz gestykulują.
Słysze kroki, ale
pozostaje nie wzruszona. Czuje perfumy, moje ulubione. Mój brat ma identyczne i
wiem, że to Styles. Podchodzi najbliżej jak się da, ale mnie nie dotyka. Jedynie
jego oddech zatrzymuje się na karku a ja się uśmiecham.
*
Widzę podnoszące się
kąciki jej ust i tak bardzo się cieszę, że mi wybaczyła, że to zdarzenie poszło
w zapomnienie. Staram się jej nie dotykać choć pokusa jest bardzo silna.
-Tak się
zastanawiam..-zaczynam skupiając jej uwagę na mnie kiedy kroi pomidory-Czy
przyjść jutro na twój wyścig czy nie.
-Lepiej nie-odpowiada
szybko lecz w sposób rozbawiony
-Jak to?-spodziewałem się
innej odpowiedzi i nie ukrywam, że jestem zawiedziony
-Będziesz mnie
rozpraszać-mówi to powoli tym swoim seksownym głosem przeciągając końcówkę
ostatniego słowa
Cholera.
-Choć, lepiej przyjdź.
Wtedy czuje się pewniej-dodaje szybko obracając głowę w bok aby mnie zobaczyć
Nie mogę poradzić, że
uśmiech sam wkrada się na usta. Ona jest cudowna. Oblizuje wargi odgarniając jej
ciemne włosy na jeden bok. Delikatnie muskam skórę jej ramion. Jest taka
delikatna. Pochylam się aby złożyć pocałunek na jej obojczyku, ale ona zwinnym
ruchem mnie omija i już stoi obok mnie.
*
Dostępna, ale zarazem niedostępna.