sobota, 28 marca 2015

Rozdział VIII

Nie wiem jak to ubrać w słowa, dlatego się zacinam. Nie wiem jak ją przeprosić w końcu ten wybuch mojej złości nie da się zapomnieć dzięki zwykłemu przepraszam.Obserwuje jak zaciska mocno wargi unikając mojego wzroku. Nie wiedziałem, że to będzie takie trudne.
Musze to załatwić teraz. Nie ma wyjścia.
Podnoszę się z miejsca dość niepewnie ale nie chce dać tego po sobie poznać. Kiedy siadam obok niej gwałtownie się odsuwa.
-Dan proszę..-ignoruje kiedy wstaje i się oddala-Chciałbym prze..-nie pozwala mi dokończyć kiedy pogłaśnia muzykę chyba na fulla aby tylko mnie zagłuszyć-Serio?-pytam cicho bo i tak nie dam rady tego przekrzyczeć kiedy kieruje się w stronę tarasu i wychodzi z pokoju
-Impreza bez nas?-krzyczy Niall zaraz po tym jak Luke ścisza muzykę
Siedzę bezmyślnie patrząc przez okno na Dan stojącą obok barierek patrząc przed siebie.
-Stary co jest?-moją odpowiednia jest gwałtowne wstanie
Mam ważniejsze sprawy niż tłumaczenie im teraz tego wszystkiego.Chce normalnie pogadać.

*

Oddycham głęboko chcąc aby to pomogło wrócić mi do mojego postanowienia.
Odpuszczam..postanowione!
Wzdrygam się słysząc czyjeś kroki. Wiem, że to on..nie wiem czemu ale jestem pewna, że to Harry. I mimowolnie serce zaczyna mi szybciej bić.Tak bardzo chciałabym ominąć całą tą sytuacje, czy o tak wiele proszę?
Tato..pomóż mi!
Staje obok mnie ale nawet się nie odzywa. To trochę przerażające, ze jesteśmy trochę do siebie podobni. Nie wiemy jak zaczać i chyba oboje chcemy to zakończyć w sposób cichy. Gdyby to było takie proste.
-Przepraszam..-zaciskam mocniej dłonie na barierce, cholera-Nie wiem co we mnie wstąpiło-zamykam oczy mając nadzieje, że nie będzie to wtedy takie trudne-Naprawdę nie chciałem.
-Rozumiem-mówię szybko zaciskając usta
-Ale..nie jesteś zła?-nie umie, a może nawet nie chce ukryć zdziwienia
-Nie-niech to się już skończy
Tak bardzo chce żeby cierpiał.Odpuszczam..odpuszczam.
-To się nigdy nie powtórzy-zapewnia mnie a ja nie chce tego komentować
Stoję nadal bez ruchu a złość porusza każda możliwą część ciała. Zbieram ja w dłonie mszcząc się na Bogu winnej barierce.Kurwa..co się ze mną dzieje. Otwieram oczy i widzę jak się we mnie wpatruje. Nie jest pewny, moje zachowanie go nie przekonało.
-Jedno pytanie-intryguje go tym-Dlaczego, dlaczego tak się zachowałeś?-zbieram siły i w końcu mierze się z jego wzorkiem
Prycha rozbawiony a ja czuje się zmieszana.
-Nieważne-dodaje po chwili-Wróć zaraz do nas- otwiera swoje ramiona a ja jakby ktoś ukuł mnie igła odwracam wzrok, zraniony odchodzi
Nie chce jego bliskości. Nie mogę się złamać.Odpuściłam i teraz jestem o krok dalej. Jest tylko kolegą, nikim więcej. Przyjechałam tutaj aby skupić się na wyścigach, a nie na jakimś dupku który popełnił błąd w przeszłości. Muszę skupić się na sobie i na swoim celu. Nie będę odgrywać się na innych. Wyścigi, wyścigi. To jest najważniejsze.
Odpuszczam…
Wyjmuje telefon z kieszeni wykręcając numer brata.
-Powiedz mi jak to jest z wami facetami. Co trzeba zrobić aby facet cie pragną?
Kurwa.

*

Przegrałam sama z sobą.
Dostępna ale razem niedostępna słowa Dylan’a odbijają się w mojej głowie i przeklinam go tak bardzo.Liczyłam na szczegóły. Na jasno postawiona sprawę. Czy iść z nim na randkę czy nie.
Wracam do chłopaków i oczywiście nie obeszło się od marudzenia dlaczego tak długo mnie nie było. Uśmiecham się do Harry'ego który od razu odwzajemnia mój ruch.
W co ja się wplątałam..
-Co oglądamy?-rzucam się na kanapę obok Michael’a na poprzednie miejsce
-Więc mamy do wyboru mecz albo mecz, co wybierasz?-odzywa się Niall i nie mogę nie przyznać, że go polubiłam
Poczucie humoru chyba nigdy go nie opuszcza. Lubie te jego czasami chamskie docinki.
-Kto gra?-pytam udając znudzoną, w sumie to nawet nie udając
-Derby i Chelsea-informuje mnie Styles na co posyłam mu uśmiech, dobra za dużo tych czułości
-Derby!-krzyczę podnosząc rękę na znak kibicowania właśnie tej drużynie
-Ta..-beszta mnie Niall prychając na moja osobę
-Co?-obracam wzrok
-Kto jest twoim ulubionym piłkarzem tej drużyny?-Niall poprawia się do pozycji siedzącej gotowy aby wyśmiać moja porażkę
O kochany..faceci.
-Ogólnie Russel, ale , że Martin w tym roku zdobył aż 16 bramek to on teraz zyskał to miano-wyjaśniam obserwując jak oczy Irlandczyka się poszerzają
-Kurwa-szepta, a Harry zaczyna się śmiąc wniebogłosy-Gdzie ty byłaś całe moje życie?!-krzyczy chłopak rzucając mi się na szyję
-Prawodopodonie na meczach kiedy ty siedziałeś w domu-odszczekupuję się a ten wystawia mi język
-Nieźle-słyszę Harry’ego intensywnie mi się przyglądającego
-Dzięki-odpowiadam z dumą i zaczynam się śmiać
Wracamy do meczu i żwawo kibicujemy. Mam tyle zabawy, że zapominam o cały świecie.Kiedy sędzia ogłasza przerwę ja kieruje się do kuchni przygotować trochę kanapek. Głośne rozmowy na temat błędów piłkarzy niosą się aż tutaj i nic nie mogę poradzić, że śmieje się z nich wyobrażając sobie jak bardzo teraz gestykulują.
Słysze kroki, ale pozostaje nie wzruszona. Czuje perfumy, moje ulubione. Mój brat ma identyczne i wiem, że to Styles. Podchodzi najbliżej jak się da, ale mnie nie dotyka. Jedynie jego oddech zatrzymuje się na karku a ja się uśmiecham.

*

Widzę podnoszące się kąciki jej ust i tak bardzo się cieszę, że mi wybaczyła, że to zdarzenie poszło w zapomnienie. Staram się jej nie dotykać choć pokusa jest bardzo silna.
-Tak się zastanawiam..-zaczynam skupiając jej uwagę na mnie kiedy kroi pomidory-Czy przyjść jutro na twój wyścig czy nie.
-Lepiej nie-odpowiada szybko lecz w sposób rozbawiony
-Jak to?-spodziewałem się innej odpowiedzi i nie ukrywam, że jestem zawiedziony
-Będziesz mnie rozpraszać-mówi to powoli tym swoim seksownym głosem przeciągając końcówkę ostatniego słowa
Cholera.
-Choć, lepiej przyjdź. Wtedy czuje się pewniej-dodaje szybko obracając głowę w bok aby mnie zobaczyć
Nie mogę poradzić, że uśmiech sam wkrada się na usta. Ona jest cudowna. Oblizuje wargi odgarniając jej ciemne włosy na jeden bok. Delikatnie muskam skórę jej ramion. Jest taka delikatna. Pochylam się aby złożyć pocałunek na jej obojczyku, ale ona zwinnym ruchem mnie omija i już stoi obok mnie.

*


Dostępna, ale zarazem niedostępna.

wtorek, 10 marca 2015

Rozdział VII

Zimna woda obmywa pot po dość wyczerpującym treningu.Staram sobie to wszystko poukładać. Dan jest wolna a Michael to tylko przyjaciel. Ok..rozumiem, chyba.
Ciągnę za końcówki włosów starając za wszelką cenę przypomnieć sobie wczorajszą noc. Czarna dziura przeplata się z pojedynczymi scenami. Pamiętam jak weszliśmy do klubu, parę lasek, to jak Dan poszła tańczyć z Niall’em. Wypiłem kilka głębszych i właśnie od tego momentu wszystko zaczyna się mieszać.
-Cholera-krzyczę uderzając o płytki na ścianie-Jestem po prostu szczęściarzem-wyrzucam sobie chrzaniąc swój los. Zamykam oczy i próbuje jeszcze raz.
-Kogo tak wypatrujesz?-słyszę jej głos
-A takiej jednej dziewczyny-odpowiadam pewny siebie podnosząc się
Zaciskam powieki mocniej.
-Znam ją?-ciągnie łyk piwa i muszę przyznać, że wygląda cholernie seksownie
-Szczęściara-szepnęła ale bardzo dobrze to usłyszałem
Przez chwile zastanawiam się czy nie żartuje, ale wpatrując się w jej oczy nic na to nie wskazuje
-Chciałabym być na jej miejscu
Otwieram szeroko oczy i w końcu wracam do rzeczywistości.Tak to jest właśnie to co chciałem! Dlaczego już wtedy nie wiedziałem, że ze mną flirtuje? Przecież to wiadome, że jeśli laska tak do ciebie mówi to chce cię zdobyć. Samowolnie uśmiecham się do samego siebie. Jak w ogóle mogłem pomyśleć, że są razem? Zaczynam się śmiać z samego siebie wychodząc spod prysznica.

*

-Gdzie znowu wychodzisz?-marudny głos Michael’a dochodzi do moich uszu kiedy chwytam za klamkę
-Idę spotkać się z Zayn’em-odpowiadam nieprzyjaźnie, w sumie nawet nie wiem czemu jestem tak wrogo nastawiona-Przepraszam-szeptam
-W porządku-przytula mnie a ja wiem, że właśnie tego potrzebuje
Jego bliskość to jedyny sposób aby się uspokoić. Czując jego bezpieczne ramiona wiem, że nic mi nie grozi, że zawsze będzie obok mnie. Oddech wraca do normalności a na zakończenie ściskam go mocniej szeptając podziękowanie.
-Zayn cis się podoba?-pyta, a ja się uśmiecham
-Nie, po prostu chce mi pokazać drogę. Jutro wyścig –mówie spokojnie składając całusa na policzku aby się pożegnać, ale ten proponuje, że pójdzie ze mną

*

-No to mam nadzieję, że jutro pójdzie ci dobrze-głos Zayn’a miesza się z dzwonkiem telefonu Clifford’a
Karce go spojrzeniem a on odbiera odsuwając się od nas.
-Dzięki, wzajemnie-odpowiadam krótko i po raz kolejny spoglądam na dość krętą drogę
Nie wiem czemu ale odkąd tu jestem co chwile nawiedzając mnie te chwilowe dreszcze, strach przejmuje ciało, a ręce się pocą. Zaciskam je w pięści i wiem, ze nie mogę się poddać.
-Wszystko ok?-słyszę głos Zayn’a i od razu się uśmiecham…próbuje szczerze
-Tak po prostu nowe miejsce i trochę się boje. Mam pytanie-kiwa głową a ja najpierw sprawdzam gdzie jest przyjaciel
Widząc, że prowadzi jeszcze rozmowę szybko zaczynam.
-Wczoraj na imprezie mówiłeś mi, że jeśli chce się nabić punktów można brać udział w wyścigach na motorach.
-No tak, ale to na serio niebezpieczne-chłopak aż się krzywi i wiem, że tak jest-Czemu tak dopytujesz?
-O czym gadacie?-straszy mnie Michael
-O niczym-odpowiadam szybko mierząc się ze zdziwionym spojrzeniem Zayn’a
Cicho dziękuje Bogu, że kazał mu zostać cicho i tego nie ciągnąc.Oddycham z ulgą.
-Dany możemy pogadać?-błagam, żeby tylko nie słyszał naszej rozmowy
-Ja i tak miałem już iść więc do jutra- Zayn obdarza mnie całusem w policzek i odchodzi
-Tak?-udaje zrelaksowaną pytając
-Dzwonił Luke i zaprasza nas do siebie dzisiaj-jęczę w niezadowoleniu -Błagam tylko nie marudź i tak dobrze wiemy, że tam pójdziesz.
Nienawidzę siebie za niezdolność odmowy temu człowiekowi. Nie ważne co by się stało zawsze mu ulegnę. Czy to właśnie tak działa prawdziwa przyjaźń? Nie ważne co się dzieje zawsze jesteś przy tej jednej osobie? Ta..zwłaszcza kiedy nie chcesz.
Wczoraj na dachu tego budynku powiedziałam sobie że odpuszczam..odpuszczam Harry’ego. Nie będę się na nim mścić choć pokusa jest tak bardzo wielka. W sumie to on jest głównym powodem dlaczego nie chce jechać do Hemmings’a. Na pewno tam będzie w końcu się kumplują, ale hej..może to i dobrze. Przecież muszę zacząć z nim normalnie rozmawiać i odpuścić, prawda? W ogóle najlepiej jakby zniknął z mojego życia, wtedy nie kusiłoby tak bardzo, byłoby idealnie.
Zanim się orientuje stajemy przed dość niewielkim ale ładnie wyglądającym domem. Zbudowany jest z drewna i zastanawiam się czy chłopak zatrzymał się tu tylko na chwile czy naprawdę jest tutaj zameldowany. Duży parking daje mi do zastanowienia. Ma tak dużo samochodów czy po prostu miał taka zachciankę? Dobra..koniec tego rozmyślania.
-Dziękuje-zaczynam się śmiać kiedy Mikey otwiera mi drzwi a ja dość niezgrabnie się z niego wydostaje
-Prawdziwa księżniczka-dźwięk jego głosu jest zagłuszony krzykiem Luke’a
-Witajcie-ponownie zaczynam się śmiać sama w sumie nie wiem czemu-Jestem brudny czy coś?-zmieszanie chłopaka jeszcze bardziej mnie rozbawia
-Przestań-karci mnie czarnowłosy a ja przygryzam wnętrze policzka aby się opanować
Wchodzimy do mieszkania a mnie do razu uderza ciepło pomieszczenia i ten mandarynkowy zapach i nie mogę nic poradzić ale to miejsce już zawsze będzie kojarzyło mi się z czymś przyjaznym .Ciemne meble idealnie komponują się z jasnymi ścianami. Duża przestrzeń miesza się z salonem i do razu mogę zauważyć blond włosy Niall’a. Chce się uśmiechnąć lecz kiedy wzrok napotyka drugiego osobnika wszystko się sypie.
-Cholera-przeklinam pod nosem i ponownie muszę grać szczęśliwą-Jak dostałeś się do domu po imprezie?-pytam nagle tym zainteresowana
Wcale nie chce prowadzić rozmowy z Harry’m. Zajmuje miejsce najdalej niego unikając spojrzenia.
-Tak wiesz..-zawstydza się i nie mogę nic poradzić, że zaczynam się śmiać
-Rozumiem-uspokajam się-Mam przynajmniej nadzieje, że była dobra.
Chłopaki zamierają. Mierzą mnie zdziwionym spojrzeniem, a ja zapomniałam, że nie jestem wśród swoich w Sydney. Tam się nie kontrolowałam, ale no taka już jestem. Jak im nie pasuje moja osobowość to niech się odwalą.
-Spoko..jeszcze jej nie znacie-tłumaczy mnie przyjaciel a lekka ulga oblewa ich oczy
To znaczy Luke’a i Niall’a ponieważ staram się myśleć, że Harry’ego tu nie ma.
Odpuszczam...odpuszczam.
-Piwko czy coś mocniejszego?-do rzeczywistości przywra mnie Hemmings
-Piwo-odpowiada Niall przede mną sięgając po pilot
-Ja dziękuje..jutro wyścig, wole nie ryzykować-podnoszę ręce na znak pojednania zasłaniając się jutrzejsza nocą
-Nialler chodź mi pomóc- rządzi Blondyn a drugi z jękiem mu przytakuje
Śmieje się kiedy w głośnikach zaczyna brzmieć piosenka Holidays- Green Day.
-Idę do łazienki.
Słysze głos i błagam, żeby powiedział to ten drugi. Kanapa porusza się i wiem, ze był to Mikey.
Kurwa-klnę w świadomości, ale nie mogę winić czarnowłosego. Nie wie co się rano wydarzyło i chyba w ogóle nie przewiduje.Wiercę się na kanapie skupiając wzrok na półkach na wprost mnie, Nagle wydają się takie interesujące. Niezła ma tą kolekcję płyt. Musze kiedyś coś od niego pożyczyć.
-Dan to co stało się rano..-Harry postanawia przebić cisze a we mnie aż buzuje wściekłość
Odpuszcza..odpuszczam.
Nie wiedziałam, że to będzie aż tak trudne.

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział VI

MUZYKA ( jak się skończy to włączcie jeszcze raz)


‘Dlaczego tak bardzo chcesz się dowiedzieć?’-to pytanie cięgle rozbrzmiewa w mojej głowie. Najgorsze jest to, że sam nie wiem. Co mi to da, że się dowiem? Czy uda mi się ja przekonać aby w końcu to zaprzestała? Czy od tak, poznany chłopak może pomóc jej się od tego odwrócić? Przecież to jest niedorzeczne. Chciałbym jej pomóc, ale nie wiem jak. Nie mam kompletnie pomysłu aby choć trochę ja od tego odciągnąć.
Kończyłem czerwony napój kiedy Niall brał prysznic. Mike zniknął w drugiej łazience a ja wpatrywałem się w panoramę miasta.
-Czego tak wypatrujesz?
Wypatrujesz, wypatrujesz, wypatrujesz? To słowo zamigotało gdzieś w oddali wspomnień.
-Niczego, czekam aż zwolni się łazienka. Ten sok nie pomaga-zamarudziłem nawet się nie odwracając, boje się, że jak znowu ja zobaczę to się rozproszę
Zaśmiała się przechodząc przed pokój jak się domyślam.
-Łazienka jest już wolna, a sok to nie magia. Za jakąś godzinę będziesz mógł przynajmniej zjeść normalny posiłek.
Już miałem odpowiedzieć kiedy delikatnie musnęła palcami mój kark.Przejechała po włoskach ale tak subtelnie że aby ją poczuć musiałem zamknąć oczy. Rozkoszowałem się jej bliskością. Taki malutki ruch a po prostu czuje się zajebiście.

*

Czuje tak napina mięśnie pod moim dotykiem i przybijam sobie piątkę w duchu.Na serio myślałam, ze pójdzie dużo ciężej. Taki niewielki gest a już należy do mnie. Uśmiecham się chyba zbyt szeroko, wygram ta walkę.
Nagle, zanim się orientuje moje ciało mocno przyciśnięte jest do szyby, duże jego dłonie ściskają nadgarstki tak, że aż zasyczałam z bólu. Dzieli nas parę centymetrów. Patrzy na mnie z taką intensywnością, taką złością, że pragnę zniknąć.
-Boli-jęczę wiercąc się pod jego uściskiem, ale on ani myśli przerwać
-Nie rób tego nigdy więcej-syczy prosto w twarz i odchodzi
Puszcza mnie, a ja odruchowo rozcieram nadgarstki. Trzaska drzwiami i zostawia mnie zdezorientowaną.
‘Co się przed chwilą stało?’-pytam samą siebie i zaczynam się zastanawiać czy dalej brnąć w tą grę, jeśli potrafi być tak niebezpieczny. Ta złość, pociemniałe tęczówki kiedy tak mnie przyciskał jakbym chciała go zabić. Nie wiem co mu odwaliło. Przecież mu się podobało więc co do cholery tak go wkurzyło?
-Pierdol się-krzyczę sama do siebie rzucając poduszką w drzwi przed które wyszedł-Wychodzę!-krzyczę aby Mikey mnie usłyszał i powtarzam ruch Styles’a

*

Godzina, godzina minęła zanim wyszłam z mieszkania. Błąkam się po mieście, a myśli tłoczą się w mojej głowie. Słońce schowało się za ciemnymi chmurami i na prawdę niewiele brakuje aby deszcz zagościł na mojej skórze. Stawiam powolne kroki po lekko zniszczonym chodniku. Idę, nie wiem dokąd ale nie dbam o to. Próbuje się wyciszyć. Chce o wszystkim zapomnieć, moje życie to gówno i znowu dopadają mnie te myśli. Te które sprawiają że czuje się jak najgorszy człowiek świata.Że to co robię, to co kieruje moim życiem..w Biblii chyba powinnam być skazana za to na śmierć..no dobra może nie,ale tak się czuje. To byłaby kara idealna dla mnie.
Podnoszę wzrok. Opuszczony, niezwykle wysoki budynek obejmuje mój wzrok.
-Idealne miejsce-szepce sama do siebie i kieruje się do drzwi których tak na prawdę nie ma
Czarna cegła pokrywa nie tylko ściany ale także podłogę. Stąpam po niej odkrywając drogę do schodów. Boje się na nich stanąć, są z drewna i zdecydowanie się rozpadają ale ryzykuje. Niepewnie stawiam krok i za nim kolejny. Czuje się jak w horrorze i nawet wyobrażam sobie że za chwile ktoś wyskoczy zza rogu ale w końcu znajduje się na samej górze. Zgaduje, że około 10 piętro. Pcham metalowe drzwi i jestem na szczycie. Panorama miasta rozpromienia aż po horyzont i uśmiecham się na tej widok. To będzie moje ulubione miejsce, już to wiem. Podchodzę do rogu. Muskam murek na jakieś pół metra i wyobrażam sobie Sydney. Tam też miałam takie miejsce. To w nim..nie ważne. Po prostu tutaj będę czuć się bliżej niego. Wiem, że będzie obok mnie. Zamykam oczy. Siadam na brudnej ziemi. Pozwalam aby wiatr rozwiał włosy, a za chwile zaczął je moczyć niewielkimi kropelkami deszczu. Chce zapomnieć, ale kiedy to sobie mówię myśli znowu zasypują mnie jak burza.
Dlaczego to w ogóle robię? Dlaczego tutaj jestem? Dlaczego jestem aż tak bardzo zła istotą? Dlaczego tak bardzo chce aby ludzie cierpieli tak jak ja to robiłam? Dlaczego jeszcze chce wciągnąć do tego Harry’ego? To przeszłość, dobra..skrzywdził Ally ale czy to na prawdę ma sens aby się mścić? Zwłaszcza gdy potrafi być tak nieprzewidywalny. W ogolę nie uchodzi za takiego i to mnie martwi. Boje się co zrobi więc może po prostu zostawię go w spokoju? Ale nie mogę..widząc go pierwszy raz od razu wiedziałam, że chce mu dopiec. Wiem co przeżywała Ally po rozstaniu. Skrzywdził ją tak bardzo a na nim nie zrobiło to w ogóle wrażenia. Czy na prawdę chce się w to wplątać i zamiast wyścigów pobawić się nim? Właśnie wyścigi..tu nie będzie tak jak Sydney. Boję się, cholernie się boje, że będę musiała sięgnąć po motocykle, żeby móc lecieć do Nowego Jorku. Z rozmowy z Zayn’em tylko ci co ścigają się na motorach mogą zdobyć na prawdę dużo punktów.
-Nie chce-szepce do siebie a wspomnienia z wypadku pojawiają się przed oczami-Nie zrobię tego-uderzam pięścią o zimna powierzchnie-Nigdy więcej i dobrze o tym wiesz-szeptam i wiem, ze ten deszcz ma być potwierdzeniem mojego postanowienia.

*

-Zamknij się –syczę przez zęby uderzając z większą siła w worek treningowy
-Harry tak jej nie zdobędziesz-odzywa się Niall biegnąc na bieżni obok mnie
Dziękuje szefowi,że umieścił tutaj też worek, jest idealny w takich chwilach.
-Nie chce tego-wmawiam to nie tylko Horan’owi ale także sobie
-Znam cie już tyle..wiem, że jest inaczej-śmieje się ze mnie
-Horan zajmij się lepiej sobą!-wydzieram się na niego i odchodzę
Chce o niej zapomnieć. Zaraz po tym co się wydarzyło w jej mieszkaniu trafiłem tutaj.Nie mam dzisiaj zmiany, ale chce poćwiczyć i tu wcale nie ma powiązania z Dan mówiącej, że to najlepszy sposób na kaca. Zapomnieć-tak łatwo powiedzieć a już parę razy przyłapałem się na wyobrażaniu sobie jej ćwiczącej tutaj obok mnie w tym samym stroju co widziałem ja rano.
Stop Harry!
-To co zrobiłeś dzisiaj..-zaczyna ponownie a moje oczy się rozszerzają-Myślałem, że już nie krzywdzisz kobiet.
-Nie wiesz co się wydarzyło-syczę zajmując się robieniem brzuszków lecz obraz lekko przerażonej twarzy Dan nie może wyjść w mojej głowy
-Ja pierdole Harry, opanuj się. Nie ważne co się wydarzyło to było popieprzone, teraz na pewno nie masz u niej szans.
-Ona ma Michael’a. Sprawa zamknięta-udaje, że nie robi to na mnie wrażenia wykonując dalej ćwiczenia
-Co?-pyta zdezorientowany
-To co słyszałeś-drwię a w zamian otrzymuje śmiech
Prycham na niego. Dzięki Horan, jeszcze tego mi było trzeba, niezły z ciebie przyjaciel. Biorę głęboki oddech i kontynuuje brzuszki.
-Gadałem z nim dzisiaj rano i mogę ci przysiąc, że oni nie są razem-informuje mnie chłopak a ja zamieram.
Co?

______________________________________________________________________________

Juz nawet nie wiem jak was prosić o komentarze.
Naprawdę chce wiedzieć co o tym myślicie a wy nic...to nie jest miłe ;x

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział V

-Kurwa-było reakcją Niall’a
W jednej chwili ból głowy był niczym.Kac nagle stał się nieważny. Był najmniejszym problemem. Nawet kurwa ubiór Dan mnie nie rozpraszał.Wszystko się zatrzymało. A ja w spokoju próbowałem analizować jej słowa.Wpatrywałem się w jej oczy błagając aby żartowała. Chciałem aby wybuchła śmiechem mówiąc jaka śmieszną mam minę, ale kurwa ona nie zamierzała tego robić! Jak kurwa mogłem być tak nieostrożny i przelecieć zarażona laskę?
-Harry tak mi przykro..-współczuła mi, współczuła mi spieprzenia sobie życia
Pocierała ramie próbując załagodzić nawet nie wiem co..ból, rozpacz, wkurzenie? Nie wiem, nie wiem co czułem ale wiedziałem, że teraz nic nie będzie jak dawniej. A co gorsza teraz na pewno już nie będę się pieprzył z Dan. Nie teraz kiedy jestem chory.
-Ale nie jest na sto pewne, że Harry się zaraził-odezwał się Horan także zaskoczony tym wszystkim
Kurwa!
-Dlatego musi iść zrobić badania-dziewczyna wstała wracając do przygotowywania kolejnego napoju
-Ja pierdole..-wyszeptałem jakby do siebie kiedy postać Mikey’a ukazała się w kuchni
-Wody, błagam-odezwał się zaspany, na co Dan odpowiedziała śmiechem
Fajnie, że przynajmniej tobie jest do śmiechu. Spojrzenie Niall’a aż paliło moje ciało. Nie chciałem na niego spojrzeć, ciekawe co sobie teraz o mnie myśli.
Nie chce na nikogo patrzeć!
-Ratujesz mi ży..-urwał w połowie, kątem oka widziałem jak na nas patrzy
Nie dziwie się..jeden wpatrujący się w jeden punkt przed siebie, całkowicie odcięty od świata, które właśnie mu się zrujnowało, a drugi patrzący na niego z współczuciem.
-Co się stało?
Chciałem powiedzieć, żeby spierdalał, a Dan i Niall, żeby się zamknęli. Nikt więcej nie musi o tym wiedzieć! Wystarczy, że Niall wie..na pewno to rozpowie, Clifford nie musi. To znaczy..pewnie powiedziałem to przy wszystkich wczoraj, ale jeśli ja tego nie pamiętam to oni prawdopodobnie też więc nie ma potrzeby tego wspominania.
Ale jestem wkurwiony.
Już miałem wstać i wyjść stąd, aby nie narażać się na ich spojrzenia kiedy lekki chichot wydobył się z gardła Clifford’a ale szybko się zamknął kiedy ból dał o sobie znać.
-Któremu zrobiła żart?-zapytał a zmarszczyłem czoło
-Co?-dopytałem
-Zamknij się!-roześmiana uderzyła chłopaka w ramie
-Każdemu nowemu znajomemu robi żart o HIV jak jest jakaś niezła impreza-wyjaśnił ciemnowłosy a ja chyba po raz drugi tego poranka przeżyłem mini zawał
-Ej no! Zepsułeś zabawę, chciałam żeby się trochę pobawili-zaśmiała się dziewczyna
Serio, kurwa serio? Jaja sobie ze mnie zrobiła?
-O to nie musisz się martwić, za chwile się pobawią w łazience jeśli pokazałaś im się w tym stroju i to jeszcze po siłowni.
Chwila ciszy, a dziewczyna musiała się zmierzyć z trzema parami oczu na jej ciele.
-Idę pod prysznic-zawstydziła się lekko odwracając wzrok 
-Nienawidzę cię-powiedziałem szczerze kiedy chciała się oddalić
Na moje słowa odwróciła się posyłając buziaka poprzedzonego szerokim uśmiechem. Dobra już nienawiść mi przeszła i znowu mam na nią ochotę.
Odetchnąłem z ulgą..to chyba były najgorsze minuty w życiu. Była taka poważna, śmiertelnie, to przejęcie w jej oczach na serio jej uwierzyłem a to była tylko gra. To bijące jak oszalałe serce teraz już się uspokajało.
-To było niezłe-zaśmiał się przyjaciel, popijając sok i do razu się skrzywił-Jakie to niedobre.
-Ale pij, pomoże ci. To niezawodny sposób Dan na kaca i na serio pomaga.
-Gdzie my w ogóle jesteśmy?-zapytałem aby zabić trochę smak pomidorów z lekką domieszką jakiś przypraw
-Zatrzymaliśmy się tu z Dany na okres wyścigów-chyba nigdy nie przyzwyczaję się że mówi z taką lekkością i łatwością o dziewczynie, która bierze udział w czymś nielegalnym a co gorsza niebezpiecznym
-Dlaczego akurat przyjechaliście do Londynu?-zapytał Niall kiedy chłopak Danielle patrzył przez okno
-Bo jeśli tu też otrzyma miano mistrzyni będzie mogła wystartować w International Race w Nowym Jorku, to jej cel-odpowiedział ze smutkiem i nie wiem czy na serio zaczął się martwić czy myślał o czymś zupełnie innym
-Dlaczego to jest dla niej tak bardzo ważne?-nie planowałem powiedzieć tego na głos
-Dlaczego tak bardzo chcesz się dowiedzieć?-dobiegł nas zdenerwowany głos dziewczyny z progu
-Przepraszam..nie ch..-chciałem się szybko wytłumaczyć
-Do cholery jasnej ile razy można wam powtarzać że po prostu to lubię?!-wkurzyła się i to bardzo
Dziwnie się poczułem kiedy z trzaskiem drzwi wyszła z pomieszczenia. Może na prawdę ma dość powtarzania tego samego w kółku jak większość męczy ten temat. Może właśnie czując adrenalinę czuje, że żyje.
-Tak..właśnie dlatego-westchnął Michael wracając do sypialni
-To jest dziwne-przeciągnął Niall i musiałem się z nim zgodzić

________________________________________________________________________________

I znowu żadnego komentarza..najwidoczniej FF się wam nie podoba więc nie wiem czy jej sens dalej to ciągnąć.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział IV

-Za wygraną Dan!-krzyk Luke’a przebił głośną muzykę kiedy podnosił swój kieliszek
Każdy ponowił jego ruch a za chwile płyn rozlał się po gardle lekko go drażniąc.
Stolik otoczony był przez 8 osób..jak mi się wydaje bo światło ledwo co dostaje do naszej części klubu. Siedzę między Niall’em i Michael’em. Jest oczywiście Dan która siedzi obok swojego chłopaka i Zayn’a-kolejnego kierowce który najwidoczniej cieszy się zwycięstwem dziewczyny, ale jestem pewny, że chodzi mu tylko o jedno. Jest też Ash i Calum-znajomi Hemmingsa i Clifforda, w sumie nie wiem skąd się tu wzięli i jest z nami jeszcze jeden chłopak ale nawet nie zapamiętałem jego imienia ale wydaje się spoko.
Każdy jest już wstawiony, bez wyjątku. Danielle jest jedyną dziewczyna w towarzystwie i nie wiem czy to dobrze czy nie, ale świetnie czuje się w męskim towarzystwie.Każdy zwraca na nią uwagę i tak jakby nad nami panuje. Spoglądam cięgle na nią widząc tą radość kiedy ktoś wspomni o wyścigu, ale jeśli zadasz pytanie dlaczego się tego podjęła jej spojrzenie nagle się zmienia choć próbuje to ukryć. ‘Lubię adrenalinę’ to jest odpowiedź i od razy zmienia temat.
I teraz było tak samo, kiedy podobne pytanie padło od Zayn’a usłyszeliśmy tę samą odpowiedź poprzedzoną szybkim kieliszkiem.
-Idziemy tańczyć!-powiedziała szybko wstając z miejsca i przechodząc pomiędzy nas wychodząc na ciasny korytarz prowadzący na parkiet
Zaśmiałem się widząc jak lekko się zachwiała potykając się chyba o nogi Niall’a. Obserwowałem jej każdy ruch i nie dało się nie zauważyć że nie byłem jedynym skanującym jej ciało.
-Nikt nie idzie?-zapytała zawiedziona orientując się, że nikt nie zawtórował jej propozycji-Niall chodź!-chwyciła rękę chłopaka ciągnąć go w swoją stronę, jedynym powodem dlaczego wzięła akurat jego było to że siedział przy samym brzegu.
Kiedy odeszła zapanowała chwilowa cisza, ale chłopaki od razu znaleźli wspólny temat. Alkohol co chwile rozlewany był do kieliszków. Zaczęli gadać o piłce nożnej po tym jak parę z nim wzięło przykład z poprzedniej dwójki i wolą tańczyć. Wstałem z miejsca w ręku trzymając kubek tym razem z piwem.Przeróżne kolory świateł migotały w całym pomieszczeniu utrudniając pokonanie drogi dlatego zatrzymałem się przy barierce.Tłum tańczących ludzi rozprzestrzenił się przed moimi oczami i nie mogłam się nie uśmiechnąć widząc te pijane laski a raczej ocierające się o chłopaków a nie z nimi tańczących.Pewnie większość z nich nawet nie kontaktuje. Usilnie próbowałem wypatrzyć Dan w tym lekko zaciemnionym ale co chwile rozjaśniającym się przez białe pulsujące światło miejscu. Co chwile jakieś dziewczyny migotały mi przed oczami ale żadna nie równała się z Danielle. Aż w końcu blond włosy Niall’a zostały przeze mnie zauważone a zaraz obok niego dziewczyna. Jednak nie była to Dan. Zmarszczyłem czoło zawiedziony opierając przedramiona na barierce jakby to pomogło mi w szybszym wyszukaniu dziewczyny.
Cholera, gdzie ona jest?!
-Kogo tak wypatrujesz?-wystraszył mnie głos dziewczyny obok ucha, ale nie mogłem powstrzymać uśmiechu

*

Zaśmiałam się po nieudolnej próbie obrócenia mnie przez Niall’a. Miał poczucie rytmu i idealnie czuł muzykę więc tańczenie z nim na prawdę było przyjemnością. Świetnie się razem bawiliśmy kiedy przytuliłam go do siebie a przypadek sprawił, że spojrzałam w górę a tam nie kto inny jak Harry. Popijał piwo z czerwonego kubka obserwując intensywnie grupę ludzi nieźle się bawiących. Kąciki moich ust się uniosły, a kiedy przeszła obok niego blondynka próbująca zagadać zdałam sobie sprawę, że trzeba zacząć działać. Nie mam czasu, im wcześniej zacznę  tym dłużej będziemy się bawić.
-Musze do łazienki! Zostajesz?!-wykrzyczałam do ucha Horan'a a ten tylko potwierdzająco kiwnął głową
Omijałam spocone ciała zerkając co jakiś czas do góry aby upewnić się, że Harry dalej tam jest. Zaśmiałam się szyderczo. Jest takim typowym facetem.Owinięcie sobie go wokół palca nie będzie wyzwaniem..to to na pewno.
-Jedno piwo-uśmiechnęłam się szeroko do barmana puszczając oczko aby jako pierwsza dostać alkohol
Wystarczył jeden, malutki ruch a ten od razu zwrócił na mnie uwagę. Faceci to bardzo prosta maszyna i może trzeba trochę wysiłku aby ich zrozumieć, ale żeby ich zdobyć to przeciwna strona. Wystarczy parę sztuczek a chłopak może być twój. Tak właśnie jak teraz.
Chwyciłam kubek kierując się w stronę schodów. Ignorowałam krzyki i świsty na moją osobę. Już nawet nie zwracam to mojej uwagi. Debile..
Zbliżałam się do Styles’a, a lekkie zmartwienie widniało na jego twarzy kiedy pochylając się nad barierką intensywnie mam nadzieje szukał mnie na dolnym parkiecie. Wzięłam głęboki oddech, łyk piwa i ruszyłam dalej. To oficjalnie zaczynamy!
-Kogo tak wypatrujesz?
Oparłam się plecami o barierkę obracając głowę w jego stronę. Uśmiechnął się-dobry znak.
-A takiej jednej dziewczyny-pewność siebie aż od niego emanowała kiedy podniósł się tym razem opierając ręce na metalowej poręczy
-Znam ją?-pociągnęłam łyk alkoholu tym razem patrząc prosto, nieznane mi chłopaki przede mną w loży mieli już dość,zdecydowanie
Zaśmiał się spuszczając wzrok i wziął ze mnie przykład popijając napój.
-Szczęściara-szepnęłam ale wiedziałam, że to usłyszał
Czułam jego wzrok, uśmiechnęłam się przebiegle.Przymrużyłam powieki mierząc się z jego spojrzeniem. Zdecydowanie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Jego czoło znacznie się zmarszczył.o Zbiłam go z tropu a teraz trzeba jeszcze to pogłębić. Podkręcamy atmosferę.
-Chciałabym być na jej miejscu-wyszeptałam prosto do ucha lekko go muskając i odeszłam
Tak..tak po prostu odeszłam zostawiając go tam oniemiałego. Naiwniak
-Co ty się tak śmiejesz?-odezwał się jako pierwszy Luke
-Po prostu..-twój przyjaciel jest frajerem-Fajna impreza!-wykrzyczałam poruszając się w rytm muzyki

*

Podniesienie powiek było nie lada wyzwaniem. Suchość w ustach była niczym w porównaniu do bólu głowy a o jej ciężkości to już nie wspomnę. Przetarłem oczy i dopiero teraz zobaczyłem białą pościel, ogromny telewizor zwieszony na fioletowej ścianie na wprost mnie i wielkie okno przez które bardzo dziękuje światło nie miało jak wpadać przez rolety. Nie jestem u siebie. Usiadłem. O kurwa. Pulsujący ból był nie do zniesienia. Musze zażyć jakieś proszki.Lekko się wyprostowałem rozluźniając szyje poprzez jej lekkie skręty.
-Cholera!
Dobra to jest dziwne…zacząłem analizować każdą minute wczorajszego wieczoru.
-Nie-wyszeptałem kiedy obraz urwał się w jednym momencie.
To na pewno się nie stało, może i nie pamiętam co się stało,ale kurwa jak znalazłem się w jednym łóżku z Michael’em?
Szybko odsłoniłem pościel..ok jestem w bokserkach i mam nadzieje, że nic się nie wydarzyło. To znaczy, nie mogło się coś wydarzyć ponieważ lubię dziewczyny.
-Kurwa-po raz kolejny zakląłem czując ból kiedy wolnym krokiem mam nadzieje kieruje się do kuchni
Gdzie do cholery jestem?
Dziękowałem Bogu kiedy po męczącej mnie jak cholera drodze dotarłem do stołu nie daleko lodówki biorąc z niego butelkę z woda mineralną.
Wybawienie!
-Daj trochę-usłyszałem znajomy głos tuż za mną
Niall..co on tutaj robi? Ja pierdole..co się wczoraj działo?
Nie miałem nawet siły mu odpowiedziać tylko podając butelkę usiadłem chwytając się za głowę i zamykając oczy. Jak ja nienawidzę tych konsekwencji imprezowych,to najgorsze co może być.
-Gdzie my do chuja jesteśmy?-wyszeptał Niall zajmując miejsce naprzeciw mnie
-Żebym wiedział..-zamarudziłem a skrzyp drzwi wkurwił mnie niemiłosiernie
-Jezu..-tak..Niall wyraził dokładnie to co chciałem ale jego głos był dziwny
Zamiast zamarudzić jego głos jakby był przepełniony podziwem, podnieceniem?
Jaki z niego dziwny koleś. Zajęczałem nie mając siły nawet na niego patrzeć dlatego odrzuciłem tą myśl na bok opierając głowę o stół. Chce iść spać!
Po cholere tyle piłem?!
-Siema chłopaki-uniosłem głowę i to chyba było najgorsze co mogłem zrobić
Ból przeszył mnie całego,poczułem chyba każda komórkę w ciele,ale to co zobaczyłem..o kurwa. Dan.. miała związane włosy w kucyka, krótki, bardzo krótki top i idealnie opinające legginsy do tego pot lekko pojawił się na jej brzuchu. Brak makijażu. Wyglądała jakby przed chwilą trenowała. Ja pierdole..jakie to podniecające.
-Jezu..-powtórzyłem słowa Niall’a i już wiedziałem co wcześniej zobaczył
Przełknąłem ślinę bo w jednej chwili suchość stała się aż namacalna.
Ten widok..nie da się go opisać. Czarny strój dodawał jej jeszcze uroku i jeśli myślałem, że nie ma seksowniejszego widoku niż ta dziewczyna  w kombinezonie to oficjalnie mogę przyznać, że się myliłem.
Cholera..poprawiłem się na stołku.
-Gdzie byłaś?-zajęczał kumpel także nie mogąc oderwać wzroku od dziewczyny
Zaczęła coś przygotowywać odwracając się do nas tyłem.
Ja pierdole..jej tyłek. Zajęczałem zamykając oczy, nie mogę! Ona jest idealna!
Kurwa co się ze mną dzieje. To tylko kac..
-Byłam na siłowni.
-Jak?-zapytał Niall z nie dowierzaniem, umieram
-To mój sposób na kaca, najlepszy. Powinniście spróbować.
Ona się chyba nad nami znęca kiedy pochyliła się wyrzucając coś do kosza.  Wymieniliśmy z chłopakiem spojrzenia i zdecydowanie czujemy dyskomfort w bokserkach. Wezmą ją kiedyś do mnie na siłownie. Ustalone. Ale może nie..jeśli ubierze jaki strój nie ręczę jak skończą się ćwiczenia.
-Harry jak się czujesz?-wypaliła nagle popijać swoją wodę i wrzucając lód do dwóch kubków, co ona w ogóle robi?
Głowa mi zaraz pęknie i jeszcze ona w tym stroju.
-Umieram-odpowiedziałem krótko
-Wiesz, że musisz iść na badania?-skierowała pytanie z powagą w głosie stawiając przed sami czerwony napój
-Co to jest?
-Jakie badania?-zapytaliśmy równo z Horan’em, jednak ja z lekkim przerażeniem
-Sok z pomidorów, nie dobry strasznie ale pijcie, pomoże wam na kaca.
-Jakie kurwa badania?!-podniosłem głos zamykając na chwile oczy, po co tyle piłem, przez ten ból za chwile zwymiotuje
-Nic nie pamiętasz?-przejęcie na jej twarzy na serio mnie przestraszyło
O czym ona w ogóle gada? Wypuściła strzępiony oddech kucając przed stołem i opierając o niego łokcie.
-Wczoraj..-zaczęła pomału-Bawiliśmy się wszyscy, ale nagle ty zniknąłeś z jakąś laską.
-Niemożliwe-przerwałem jej
Może i byłem wstawiony ale przez cały wieczór myślałem tylko o Dan wiec nie mogłem się pieprzyć z inną.
-Wróciłeś lekko przerażony, nie wiedzieliśmy o co chodzi a wyciągnięcie z ciebie odpowiedzi nie było łatwe-spojrzałem na Niall’a wpatrującego się w dziewczynę, słuchaj jej uważnie i analizował, próbował odnaleźć coś w wspomnieniach, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały wytężyłem wzrok, o nie…on też to pamięta, czyli to musi być prawda-Wypiłeś kilka kieliszków pod rząd i w końcu się wygadałeś.
-Powiesz mi w końcu czy nie?-ja pierdole
-Powiedziałeś, że laska z która się pieprzyłeś była zarażona HIV.

_______________________________________________________________________________

Trochę mi przykro, że pod ostatnim rozdziałem nie ma żadnego komentarza.
Wyświetlenia są i bardzo dziękuje za ponad 1000 ale proszę was komentujcie-to naprawdę ważne dla mnie.
Wiem, że jeszcze za bardzo się nie dzieje, ale wszystko się rozkręca! Jesteśmy coraz bliżej akcji Harry-Dan.

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział III

-Znowu pierwsza-bez problemu mogłem usłyszeć głos Clifforda jako pierwszego znajdującego się w objęciach Dan
Niemal wpadła w jego ramiona po wyskoczeniu z samochodu i nawet nie przeszkadzało mi, że się przytulają, ważne, że żyła i ukończyła wyścig.
I to cholera jasna jako pierwsza.
Tłum krzyczał jej imię co chwile trącając ją szczęśliwie ramieniem. Uśmiech z jej twarzy nie potrafił zejść. Ten blask bijący z jej pięknych oczu, ta ich jasna barwa wskazywała tylko jedno..ona na serio to kocha i to jest przerażające.
-Chodź jej pogratulować-ledwo co głos Luke'a odbił się w moich uszach przez nastolatków dalej podekscytowanych wyścigiem czekając aż reszta przekroczy linie mety
Z tego co się orientuje jest pierwszą kobietą biorącą udział w tego typu wyścigach tutaj w Londynie. Już to przykuło wielka uwagę. Drugą ważną rzeczą, którą rzuciła się w oczy była jej uroda. Zauroczyła tu chyba wszystkich a teraz zwyciężając na pewno nie zejdzie z ust przez najbliższe tygodnie każdego przechodnia w Londynie, który choć trochę interesuje się czymś takim.
Piękna, seksowna kobieta wygrywa wyścig. Jak to kurewsko brzmi..nie wiem czy w dobrym czy złym znaczeniu tego słowa.
Zdecydowanie jest tu sensacją. Nie mogliśmy się do niej dostać, dlatego ponowiliśmy próbę dopiero wtedy kiedy tłum zaczął się rozchodzić a reszta kierowców, jedni wkurzeni a drudzy zaskoczeni ale szczęśliwi zwycięstwem dziewczyny zaczynali odjeżdżać w swoich kierunkach.
-No nieźle..-zaczął Luke, a Dan w przypływie pewnie dalszej adrenaliny a teraz jeszcze szczęścia rzuciła mu się na szyję
Nie mogłem powstrzymać chichotu kiedy zaskoczony Blondyn odwzajemnij jej uścisk.
-Pierwszy wyścig tutaj i już pierwsze miejsce..zajebiste masz to auto.
-Jeśli chodzi ci o przejażdżkę to spoko nie ma sprawy-odpowiedziała szybko odsuwając się od chłopaka
-Serio?-zapytał nie dowierzając a w jednej chwili oczy powiększyły mu się o kilka rozmiarów
Serio, serio?
-Jasne nie ma sprawy. Wsiadaj!-obojętnie wskazała na auto za nią stojące
-Głupia jesteś! On je rozwali!-wydarł się ciemnowłosy próbując biec w stronę Luke'a
-To twój przyjaciel, zaufaj mu..-odpowiedziała spokojnie a wściekłość aż emanowała od chłopaka
-Ale cholera jasna, on zepsuj..
-Zamknij się!-przerwała mu krzykiem
Sekundę po tym usłyszeliśmy pisk opon a czarny samochód zniknął za masa zakrętów.Powinien zwolnić.
-Widzisz, nic mi się nie stało-obróciła się wokół własnej osi i dopiero po chwili zrozumiałem że zwracała się do mnie
-Aż nie mogę uwierzyć-odpowiedziałęm rozbawiony
-Widzisz..-zaczęła zbliżając się
Jej opuszki palców musnęły nagą skore mojej szyi a ja samowolnie mocniej wciągnąłem powietrze.
-..nie jestem aż taka zła-wyszeptała zaraz koło ucha, o kurwa
-To idziemy świętować,nie?- zapytał entuzjastycznie Michael, a Dan w jednej w chwili się odsunęła
-Trzeba zapytać Luke'a jak wróci gdzie są najlepsze kluby-odpowiedziała szybko dziewczyna
-Znam parę dobrych miejsc-zacząłem pewny siebie mając nadzieje,że się zgodzi
-Ok..to zanim Luke przyjedzie, ja lecę zadzwonić i idziemy-ledwo co skończyła i już nie było jej obok nas
Cisza zapanowała pomiędzy nami. Nie byłem pewny czy warto się odzywać, czy tak na prawdę nie jest na mnie łagodnie mówiąc wkurzony kiedy jego dziewczyna można powiedzieć, ze mną flirtuje i to na jego oczach. Nie mogłem nic poradzić ale uśmieszek wkradł się na moje wargi na sama myśl.
To na serio miłe.
-Skąd znasz się z Luke'iem?- zapytałem w końcu po naprawdę długiej ciszy
Spojrzał na mnie niepewnie, zdziwiony, że w ogóle się odezwałem. Nie miał zamiaru odpowiadać, ale w końcu to zrobił.
-Przyjaźniliśmy się jak mieszkał jeszcze w Sydney.
Spodziewałem się bardziej złożonego zdania i więcej informacji ale no cóż..widocznie nie jest zainteresowany rozmową jeśli komórka na której nic szczególnego nie robił stała się bardziej atrakcyjna.
Nie lubię go..
*
-Jess! Musze ci coś powiedzieć-odezwałam się od razu z przejęciem po usłyszeniu szumu po drugiej stronie słuchawki
-Ta..też miło cie słyszeć-odgryzła się złośliwie ale przyjaźnie przyjaciółka
-Nie ważne..nie uwierzysz kogo spotkałam-odkaszlnęła dając mi znać że czeka na odpowiedź-Harry’ego.
Wciągnęła głęboko powietrze i właśnie w tej chwili w ogóle żałowałam, że jej powiedziałam.
- To nie możliwe-wystraszyła się Jess na wspomnienie o jej dawnym chłopaku
Tak..Harry był nazywany mianem ‘drugiej połówki’ Jess przez około 2 miesiące kiedy jeszcze mieszkała w Londynie. Przed poznaniem jej w Sydney jakieś 3 miesiące temu mieszkała z rodzicami w stolicy Anglii. Poznała Harry’ego, był idealny według niej póki nie okazało się, że jest typowym facetem bawiącym się z każdą laską. Dlatego właśnie zdecydowała się opuścić Wielką Brytanie i przejechał połowę świata aby zacząć nowe życie. Zbyt poniżona nie umiała odnaleźć się w Londynie. Nie raz słuchałam o tym jaki był, jak wygląda, jak spędzali czas, czym się zajmował, dlatego jak go zobaczyłam od razu wspomnienia zbombardowały moją głową. Te oczy i chyba tatuaże przekonały mnie, że to właśnie on.
-Zemszczę się na nim w twoim imieniu-zaśmiałam się już mając plan
-Co?
-Nie martw się, załatwię go jego własną bronią.

________________________________________________________________________________

Już zaczyna się coś dziać ale to dopiero początek!
UWIERZCIE MI!
Bardzo was proszę o komentarze-to dla mnie bardzo ważne ;)

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział II

-Dan nie przyszła popatrzeć, ona bierze udział w tych wyścigach-wytłumaczył przyjaciel
Zmarszczyłem brwi dokładnie analizując jego słowa. 
Chyba sobie ze mnie kurwa jaja robi. 
Ta niewielka, roześmiana dziewczyna najprawdopodobniej na haju za chwile ma wsiąść do samochodu i odjechać z piskiem opon narażając swoje życie? Dobry żart Hemmings.
-Ale nie możesz..to niebezpieczne-słowa wyszły z moich ust zanim zdążyłem pomyśleć
-Każdy mi to mówi -spojrzała na mnie intensywnie-Ale to jest właśnie to co kocham-powiedziała to z taka lekkością, jakby świadomość, że za chwile może rozbić samochód, wylądować w szpitalu a co gorsza w grobie nie robiła na niej wrażenia
Ale..czemu ja się przejmuje, to przecież jej życie. Ale no kurwa.,.dziewczyna bierze udział w nielegalnych wyścigach i oni jej na to pozwalają? To popierdolone!
-Ale.. -zacząłem jednak głośny dźwięk czyjegoś głosu przez głośniki zagłuszył wszystkich

‘Za 5 minut zaczynami pierwszą partie wyścigów’

W jednej chwili ludzi zaczęli przemieszczać się bliżej linii startu chwytając odpowiednie małe urządzenia przypominające telefony komórkowe aby być cały czas na bieżąco, sprawdzając poczynania zawodników.
-Musze się zbierać..przebrać i w ogóle.
-Masz jeszcze czas, jesteś w drugiej partii-odezwał się szybko Mikey
Spojrzała na niego groźnie jakby tym spojrzeniem chciała dać mu dość jasną odpowiedź.
Ok..to jest dziwne.
-A dobra..-dodał szybko lekko speszony odczytując bezsłowną wiadomość dziewczyny
Musze złapać ją zaraz po wyścigu, jeśli przeżyje. Kurwa no jasne, że przeżyje i się z nią umówię. Może spotkam się z nią zamiast tej blondynki znowu uważnie mi się przyglądającej.
-Także.. -zaczęła uśmiechając się to do mnie to do Luke’a-Miło było-dopowiedziała śmiejąc się jednak jej głos zdecydowanie krył zdenerwowanie, a mi na skutek tego strach przeleciał całe ciało
Ona nie może jechać!
-Powodzenia -Luke jako pierwszy się odezwał a mi jakoś brakło słów
Serio Hemmings? Wypuszczasz ją na śmierć? Mądry jesteś?!
Przytulił ją delikatnie dodając otuchy. 
Michael zrób coś i powiedz, żeby tu z nami została a nie wybierała się na tor! No cholera jasna, czy tylko ja się kurwa tak tym przejmuje?!
-Fajnie było cie poznać -przejęła inicjatywę odzywając się do mojej osoby
Zanim zdarzyłem cokolwiek powiedzieć jej niewielkie ramiona objęły moje ściskając w dość mocnym uścisku.Nie, żebym narzekał ale odzwzajemniając go nie chciałem puścić, zrobiłbym wszystko aby tylko nie wsiadała do tej pieprzonej pułapki śmierci, znaczy samochodu.
Albo jest zajebista dziewczyną i potrafi mnie odczytać, albo to po prostu przypadek kiedy szepnęła mi do ucha.
-Nie martw się, nic mi nie będzie-po tym szybko oderwała się kierując w stronę niewielkiego pomieszczenia tylko dla kierowców.
Odprowadziłem ją wzorkiem widząc jak co chwile ktoś do niej podchodzi życząc szczęścia. Serio czy tylko ja jej tutaj nie znałem?
-Nie rób sobie nadziei, nie będzie twoja.
I chyba już zaczynam nienawidzić Clifford’a.
-Czemu tak sądzisz?-zapytałem ale zanim zdążyłem się obrócić jego już nie było
Głośny strzał doszedł do moich uszu, a powietrze wypełniły piski i krzyki tłumu. Jak przegapiłem przemowy kierowców i czas na zajęcie miejsc? A no tak..byłem zbyt zajęty Danielle.
Pisk opon rozniósł się na przestrzeń kilku kilometrów a samochody podążyły odpowiednią trasą. Jedni krzyczeli imiona kierowców pragnących wygrać, inni gwizdali, drudzy po prostu popijali piwo przyglądając się szalonej jeździe. I pomyśleć że za chwile w jednym z tych aut zasiądzie Dan..to przerażające.
Ogarnij się Harry! To tylko kolejna laska..nie przejmuj się tak!
-Siema stary! -charakterystyczny głos Niall’a doszedł do moich uszu zaraz przed położeniem przez niego dłoni na moim ramieniu
-Siema -odpowiedziałem obojętnie krzyżując ręce na piersi-Co tu robisz? Nie lubisz takich imprez.
Jego odpowiedź poprzedzona była szyderczym śmiechem.
-Masz racje, ale słyszałem..-zbliżył się jakby chciał powierzyć mi jakiś sekret-Ma być nowy kierowca a dokładniej dziewczyna, podobno jest mistrzynią w Sydney, na pewno jest gorąca-zaakcentował ostatnie słowo i nie mogłem poradzić nic na to, że skinieniem głowy to potwierdziłem
Bez warunkowo moje kąciki ust uniosły się na samo wspomnienie o Dan.
Wymieniliśmy z Horan’em porozumiewawcze spojrzenie ale nie chodziło jedynie o dziewczynie, chodziło o interes i dokładnie wiedziałem co ma na myśli.
Po sprzedaniu odpowiedniej działki chłopakowi skupiliśmy się na przebiegu wyścigu. Z racji tego, że byliśmy za daleko nie mieliśmy możliwości dostać ‘komórki’ kontrolującej każdy ruch kierowców, ale dowiedzieliśmy się, że prowadził niejaki Matt-nawet go nie znam, ale ok.
Głośny krzyk opanował przestrzeń dając znać, ze pierwszy zawodnik zbliża się do linii mety. Kiedy w końcu ją przekroczył ludzie zbiegli się wokół jego samochodu a ten wystawiając głowę przez szyberdach podziękował za tak liczne wsparcie.
Reszta zawodników powinna dotrzeć do mety w przeciągu 5 minut, a ja w tej chwili zacząłem analizować słowa Niall’a. Mistrzyni Sydney? To przecież znaczy, że musiała być na pierwszym miejscu. Oznacza to też, że jest najlepsza i to z wszystkich ludzi którzy kochają to co ona. Może dlatego Michael nie boi jej się puszczać na ten wyścig? Jeśli jest taka dobra to nie ma możliwości aby jej się coś stało? Umie opanować wszystko aby wyjść z tego cało? NIE! Kurwa nie, bo to są pieprzone wyścigi, nielegalne w których każdy ruch jest dozwolony! Nie może wszystkiego przewidzieć, nie wie co się stanie,..nie wie co planuje jej przeciwnik, nie wie kiedy może zastać ją śmierć.
Wystrzał, tym razem bardziej doniosły dał znać tłumowi, że każdy ukończył wyścig i co ważniejsze..każdy przeżył. Nigdy nie przeżywałem tak tych wyścigów jak teraz. Dopiero teraz zacząłem wszystko analizować i chyba kurwa jestem popieprzony. Serio..muszę się ogarnąć!

‘5 minut do rozpoczęcia drugiej partii’

Chyba nie chciałem tego usłyszeć. Co chwile ktoś do mnie podchodził witając się, chcąc kupić co nie co.
Właśnie podawałem towar jednemu z ‘kolegów’ kiedy podniosłem wzrok a spojrzenie padło na poznaną wcześniej brunetkę. Wyszła z pomieszczenia z nisko spuszczona głową. Niebiesko biały kombinezon pięknie obciskał jej nogi, a górna część zwisała lekko po bokach. Dalej miała na sobie biały top.Rozejrzała się po otoczeniu wymieniając uśmiechy z osobami,którzy ją rozpoznali. Powoli zaczęła zakładać górną część i cholera..jak ona wygląda! Biały pas biegnący po środku jej kostiumu kurewsko podkreślał linie jej talii. Zasunęła zamek a ja nie kontrolując tego wyobraziłem sobie jakbym go rozsuwał. Przyjaciel zaczął się budzić i musiałem się lekko poprawić żeby nikt tego nie zauważył. Jak dobrze, że mnie nie widzi.
Ponownie podniosła wzrok ale teraz jakby ostrożniej. Jej piękny brąz oczu bił obojętnym spojrzeniem, jakby chciała aby teraz nikt jej nie widział.Niestety nie udało się. Obserwowałem ją i podobało mi się to.
Chwyciła naszyjnik,który już wcześniej zauważyłem. Ponownie się upewniła i ledwo zauważalnie pocałowała srebrną kierowce szybko chowając biżuterie pod stój. Zmarszczyłem brwi widząc ten ruch, ale pewnie to jakiś rytuał który ma przynieść jej szczęście. Będziesz miała szczęście jak w ogóle nie pojedziesz, chciałem do niej krzyknąć,ale już zniknęła z mojego punktu widzenia kierując się pewnie do swojego samochodu.

*

-Odwagi- to jedno słowo chyba było rutyną Mikey'a
W sumie nie wyobrażam sobie wyścigu bez niego, bez jego pocieszających słów. Jest ze mną od początku więc jakby go zabrakło, chyba nie potrafiłabym przenieść swoich myśli na drogę, a przecież to jest najważniejsze podczas jazdy. Musisz być skupiony, nie możesz myśleć o niczym innym jak o drodze, musisz planować każdy ruch, przewidywać zachowania innych-właśnie to daje ci zwycięstwo. Wystarczy jedno zdezorientowanie i już zostajesz w tyle. Dlatego kiedy wsiadam do auta odłączam się od całego świata, zapominam o ludziach, problemach, zostaje tylko ja, samochód i droga.
Tłum krzyczał moje imię kiedy wolnym krokiem, poprawiając kostium zbliżałam się do samochodu. Ferrari czekało już na kierowce zaraz przed linią startu.Przeciwnicy mierzyli mnie wzorkiem, a dumny uśmiech nie potrafił nie zakraść się na ustach.
Ahh..tak kocham być w centrum uwagi. Jestem chyba pierwszą kobieta biorącą udział w zawodach wiec pewnie to jest przyczyną. Najśmieszniejsze są ich spojrzenia przepełnione pewnością siebie mówiące ‘Ha..ta laska myśli, że mnie pokona’. Pomachałam do nich wymownie zwinnie zajmując fotel kierowcy. Zapaliłam samochód ustawiając na luz wciskając mocniej gaz. Głośny typowo sportowy dźwięk usłyszeli wszyscy zebrani wiwatując mojej osobie. Zaśmiałam się otwierając szyberdach szybko podnosząc się i wygodnie siadając na dachu niskiego samochodu. Szybko ogarnęłam tłum i zdecydowanie byłam pod wrażeniem. Frekwencja była znacznie większa niż w Sydney. Może w Londynie takie nielegalne zajęcia są bardziej popularne? Z jednej strony fajnie, mam tylko nadzieje, że nie będę musiała tu długo siedzieć, pokonam ich wszystkich i w końcu wylecę do Ameryki. To jest właśnie mój cel. Parę wyścigów tutaj i Nowy Jork!
Większość co jakiś czas spoglądała na mnie aby zaraz szeptać coś do swojego kolegi. Mierzyli moje ciało pewnie zastanawiając się co taka drobna dziewczyna robi na mrożących w żyłach zajęciach.Haha..chyba się już do tego przyzwyczaiłam i nie ukrywam, że lubię zaskakiwać ludzi mówiąc, że jestem najlepsza w Sydney a teraz chce uzyskać ten tytuł tutaj w Anglii.
Spotkałam wzrok Harry’ego jego oczy naprawdę przykuwały uwagę. Zielony kolor od razu rzucał się w oczy a idealna umięśniona postura tylko dodawała plusów do miana ‘przystrojnego’. Każdy go tu znał, można to było wyczytać z jego ruchów no a po ‘zawodze’ to już tym bardziej.Puścił mi oczko a ja nie mogłam powstrzymać cichego chichotu odwracając wzrok. Jest tak bardzo przewidujący..
-Jestem Nick..naprawdę nie wiecie jak bardzo się cieszę, że możemy już zacząć nas sezon-zaakcentował ostatnie słowa pierwszy z kierowców zyskując krzyk tłumu
Wciąż nie rozumiem tych niby ‘przemówień’ każdego zawodnika przed wyścigiem. Nigdy nie wiem co mówić, zawsze lecę na spontana..nadal uważam, że to głupie.
-I bardzo się cieszę, że mamy nową zawodniczkę-każda para oczy zwróciła się w moją stronę-I wiesz... jak przegrasz i będziesz płakać to z chęcią cię pocieszę-prychnęłam
Czy każdy facet jest taki sam?
Reszta czwórka oczywiście nie ominęła przywitania mojej osoby, jednak zrobili to w bardziej przyjaznej mniej seksualnym podtekście jak pierwszy mówca.
Wreszcie przyszła moja kolei.
-Jestem Dan i cóż mogę powiedzieć-spojrzałam na kierowców-Chłopaki jeśli jesteście tak zajebiści jak wasze samochody to chętnie poznam się z wami bliżej-zaśmiałam się do nich powodując u nich satysfakcjonujący uśmiech
Doskonale wiem co powiedzieć aby poruszyć każdego faceta i jak widać nie myliłam się. Ten wzrok jak moje słowa podwyższają ich samoocenę, nie wiedząc, że z mojej strony to tylko ironia.
-W sumie..chętnie poznam nie tylko kierowców-dopowiedziałam kierując swój wzrok w kierunku Harry'ego
Wciąż intensywnie mnie obserwował, a moje słowa wywarły lekkie zdziwienie na jego twarzy jakby w nie nie wierzył.
-A i Nick, została ci nie cała..-spojrzałam na nagi nadgarstek niby sprawdzając godzinę- Minuta więc możesz zadzwonić do mamy i może zdąży przywieść ci pampersy jak postrasz się kiedy zostawię cię w tyle.
Zaśmiałam się kiedy chowając się do samochodu cały tłum wydał dźwięk podobny do ‘uuuu’ wyśmiewając tym samym chłopaka. Jego wkurzona mina migocząca w wstecznym lusterku gwarantuje mi zawziętą i pełną zabawy walkę.

*

Swoje podniesione kąciki ust skierowała w moją stronę zanim zbyt głośny pisk opon wypełnił moje bębenki a Dan ruszyła z linii startu. Ta radość bijąca z jej oczu kiedy ruszała lekko mnie przestraszyła. Nie byłem pewny czy bardziej chce wygrać czy dokonać Nick’owi, ale z drugiej strony to co mu powiedziała..nieźle pojechała. Nie da sobą pomiatać. Ale pomijając to..na serio się o nią boję.

_________________________________________________________________________________

Tak wiem na razie nic się nie dzieje ale nie zniechęcajcie się. Pierwsze rozdziały skupia się na wyścigach, ale później będą akcje prawie cały czas Harry-Danielle. Musicie wytrwać.
Proszę was bardzo o komentarze bo to na prawde motywuje ;)