Zimna woda obmywa pot po
dość wyczerpującym treningu.Staram sobie to wszystko poukładać. Dan jest wolna
a Michael to tylko przyjaciel. Ok..rozumiem, chyba.
Ciągnę za końcówki włosów
starając za wszelką cenę przypomnieć sobie wczorajszą noc. Czarna dziura
przeplata się z pojedynczymi scenami. Pamiętam jak weszliśmy do klubu, parę lasek, to jak Dan poszła tańczyć z Niall’em.
Wypiłem kilka głębszych i właśnie od tego momentu wszystko zaczyna się mieszać.
-Cholera-krzyczę uderzając
o płytki na ścianie-Jestem po prostu szczęściarzem-wyrzucam sobie chrzaniąc
swój los. Zamykam oczy i próbuje jeszcze raz.
-Kogo tak wypatrujesz?-słyszę jej głos
-A takiej jednej dziewczyny-odpowiadam pewny siebie
podnosząc się
Zaciskam powieki mocniej.
-Znam ją?-ciągnie łyk piwa i muszę przyznać, że
wygląda cholernie seksownie
-Szczęściara-szepnęła ale bardzo dobrze to usłyszałem
Przez chwile zastanawiam się czy nie żartuje, ale
wpatrując się w jej oczy nic na to nie wskazuje
-Chciałabym być na jej miejscu
Otwieram szeroko oczy i w
końcu wracam do rzeczywistości.Tak to jest właśnie to co chciałem! Dlaczego już
wtedy nie wiedziałem, że ze mną flirtuje? Przecież to wiadome, że jeśli laska
tak do ciebie mówi to chce cię zdobyć. Samowolnie uśmiecham się do samego
siebie. Jak w ogóle mogłem pomyśleć, że są razem? Zaczynam się śmiać z samego
siebie wychodząc spod prysznica.
*
-Gdzie znowu
wychodzisz?-marudny głos Michael’a dochodzi do moich uszu kiedy chwytam za
klamkę
-Idę spotkać się z Zayn’em-odpowiadam
nieprzyjaźnie, w sumie nawet nie wiem czemu jestem tak wrogo
nastawiona-Przepraszam-szeptam
-W porządku-przytula mnie
a ja wiem, że właśnie tego potrzebuje
Jego bliskość to jedyny
sposób aby się uspokoić. Czując jego bezpieczne ramiona wiem, że nic mi nie
grozi, że zawsze będzie obok mnie. Oddech wraca do normalności a na zakończenie
ściskam go mocniej szeptając podziękowanie.
-Zayn cis się podoba?-pyta,
a ja się uśmiecham
-Nie, po prostu chce mi
pokazać drogę. Jutro wyścig –mówie spokojnie składając całusa na policzku aby
się pożegnać, ale ten proponuje, że pójdzie ze mną
*
-No to mam nadzieję, że
jutro pójdzie ci dobrze-głos Zayn’a miesza się z dzwonkiem telefonu Clifford’a
Karce go spojrzeniem a on
odbiera odsuwając się od nas.
-Dzięki,
wzajemnie-odpowiadam krótko i po raz kolejny spoglądam na dość krętą drogę
Nie wiem czemu ale odkąd
tu jestem co chwile nawiedzając mnie te chwilowe dreszcze, strach przejmuje
ciało, a ręce się pocą. Zaciskam je w pięści i wiem, ze nie mogę się poddać.
-Wszystko ok?-słyszę głos
Zayn’a i od razu się uśmiecham…próbuje szczerze
-Tak po prostu nowe
miejsce i trochę się boje. Mam pytanie-kiwa głową a ja najpierw sprawdzam gdzie
jest przyjaciel
Widząc, że prowadzi
jeszcze rozmowę szybko zaczynam.
-Wczoraj na imprezie
mówiłeś mi, że jeśli chce się nabić punktów można brać udział w wyścigach na
motorach.
-No tak, ale to na serio
niebezpieczne-chłopak aż się krzywi i wiem, że tak jest-Czemu tak dopytujesz?
-O czym gadacie?-straszy
mnie Michael
-O niczym-odpowiadam
szybko mierząc się ze zdziwionym spojrzeniem Zayn’a
Cicho dziękuje Bogu, że
kazał mu zostać cicho i tego nie ciągnąc.Oddycham z ulgą.
-Dany możemy
pogadać?-błagam, żeby tylko nie słyszał naszej rozmowy
-Ja i tak miałem już iść
więc do jutra- Zayn obdarza mnie całusem w policzek i odchodzi
-Tak?-udaje zrelaksowaną
pytając
-Dzwonił Luke i zaprasza
nas do siebie dzisiaj-jęczę w niezadowoleniu -Błagam tylko nie marudź i tak
dobrze wiemy, że tam pójdziesz.
Nienawidzę siebie za
niezdolność odmowy temu człowiekowi. Nie ważne co by się stało zawsze mu
ulegnę. Czy to właśnie tak działa prawdziwa przyjaźń? Nie ważne co się dzieje
zawsze jesteś przy tej jednej osobie? Ta..zwłaszcza kiedy nie chcesz.
Wczoraj na dachu tego
budynku powiedziałam sobie że odpuszczam..odpuszczam Harry’ego. Nie będę się na
nim mścić choć pokusa jest tak bardzo wielka. W sumie to on jest głównym
powodem dlaczego nie chce jechać do Hemmings’a. Na pewno tam będzie w końcu się
kumplują, ale hej..może to i dobrze. Przecież muszę zacząć z nim normalnie
rozmawiać i odpuścić, prawda? W ogóle najlepiej jakby zniknął z mojego życia,
wtedy nie kusiłoby tak bardzo, byłoby idealnie.
Zanim się orientuje
stajemy przed dość niewielkim ale ładnie wyglądającym domem. Zbudowany jest z
drewna i zastanawiam się czy chłopak zatrzymał się tu tylko na chwile czy
naprawdę jest tutaj zameldowany. Duży parking daje mi do zastanowienia. Ma tak
dużo samochodów czy po prostu miał taka zachciankę? Dobra..koniec tego
rozmyślania.
-Dziękuje-zaczynam się
śmiać kiedy Mikey otwiera mi drzwi a ja dość niezgrabnie się z niego wydostaje
-Prawdziwa
księżniczka-dźwięk jego głosu jest zagłuszony krzykiem Luke’a
-Witajcie-ponownie
zaczynam się śmiać sama w sumie nie wiem czemu-Jestem brudny czy
coś?-zmieszanie chłopaka jeszcze bardziej mnie rozbawia
-Przestań-karci mnie
czarnowłosy a ja przygryzam wnętrze policzka aby się opanować
Wchodzimy do mieszkania a
mnie do razu uderza ciepło pomieszczenia i ten mandarynkowy zapach i nie mogę
nic poradzić ale to miejsce już zawsze będzie kojarzyło mi się z czymś
przyjaznym .Ciemne meble idealnie komponują się z jasnymi ścianami. Duża
przestrzeń miesza się z salonem i do razu mogę zauważyć blond włosy Niall’a.
Chce się uśmiechnąć lecz kiedy wzrok napotyka drugiego osobnika wszystko się
sypie.
-Cholera-przeklinam pod
nosem i ponownie muszę grać szczęśliwą-Jak dostałeś się do domu po
imprezie?-pytam nagle tym zainteresowana
Wcale nie chce
prowadzić rozmowy z Harry’m. Zajmuje miejsce najdalej niego unikając spojrzenia.
-Tak wiesz..-zawstydza się
i nie mogę nic poradzić, że zaczynam się śmiać
-Rozumiem-uspokajam
się-Mam przynajmniej nadzieje, że była dobra.
Chłopaki zamierają. Mierzą
mnie zdziwionym spojrzeniem, a ja zapomniałam, że nie jestem wśród swoich w
Sydney. Tam się nie kontrolowałam, ale no taka już jestem. Jak im nie pasuje
moja osobowość to niech się odwalą.
-Spoko..jeszcze jej nie
znacie-tłumaczy mnie przyjaciel a lekka ulga oblewa ich oczy
To znaczy Luke’a i Niall’a
ponieważ staram się myśleć, że Harry’ego tu nie ma.
Odpuszczam...odpuszczam.
-Piwko czy coś mocniejszego?-do rzeczywistości przywra mnie Hemmings
-Piwo-odpowiada Niall
przede mną sięgając po pilot
-Ja dziękuje..jutro
wyścig, wole nie ryzykować-podnoszę ręce na znak pojednania zasłaniając się
jutrzejsza nocą
-Nialler chodź mi pomóc-
rządzi Blondyn a drugi z jękiem mu przytakuje
Śmieje się kiedy w
głośnikach zaczyna brzmieć piosenka Holidays- Green Day.
-Idę do łazienki.
Słysze głos i błagam, żeby
powiedział to ten drugi. Kanapa porusza się i wiem, ze był to Mikey.
Kurwa-klnę w świadomości,
ale nie mogę winić czarnowłosego. Nie wie co się rano wydarzyło i chyba w ogóle
nie przewiduje.Wiercę się na kanapie skupiając wzrok na półkach na wprost mnie, Nagle wydają się takie interesujące. Niezła ma tą kolekcję płyt. Musze kiedyś
coś od niego pożyczyć.
-Dan to co stało się
rano..-Harry postanawia przebić cisze a we mnie aż buzuje wściekłość
Odpuszcza..odpuszczam.
Nie wiedziałam, że to
będzie aż tak trudne.
Boskie, błagam jak najszybciej NEXT <3
OdpowiedzUsuńKate Xx